Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Dorota: (…), a prawda was wyzwoli

5 3 głosów
Oceń wpis

Pierwszą nowennę pompejańską odmówiłam na przełomie grudnia 2019 r. i stycznia 2020 r. w intencji uwolnienia mojego małżeństwa od zranień i zła – przeżywaliśmy wtedy z mężem poważny kryzys małżeński.

W grudniu 2019 r. uczestniczyłam też w mszy o uzdrowienie na której usłyszałam następujące słowa poznania: „Błogosławimy Cię Panie w takich małżeństwach, w których relacja została w jakiś sposób naruszona przez złe słowo, przez złośliwość, przez urazę, przez wulgarność, przez brak cierpliwości, przez złe wzorce z domów, z których wyszliśmy. Błogosławimy Cię Panie, że przychodzisz do pewnej osoby, która jest źle traktowana przez współmałżonka, wiele tam słów złych, wiele agresji słownej, wiele przemocy. Ty Panie dzisiaj przychodzisz tę osobę leczyć ze zranień, aby jej serce stało się wolne do kochania, a wtedy zostanie też uwolniona relacja wzajemna. Panie pokazujesz też, że ta osoba sama w swoim życiu wczesnym, w dzieciństwie doświadczyła w swej rodzinie wiele kłótni, wiele przemocy i sama często jest ofiarą i jej wewnętrzna postawa sprzyja temu aby w tej relacji małżeńskiej było źle. Uwielbiamy cię Panie, że dzisiaj dokonujesz bardzo głębokiego uzdrowienia tej osoby, dajesz jej stanąć mocno na nogi, uwierzyć w siebie, a sama zobaczy jak wielkich zmian dokonasz w jej życiu. Chwała Ci Panie.”

W tamtym czasie rozpoczęliśmy także terapię małżeńską (która trwa do dziś), w trakcie której odkrywaliśmy kolejne rany z naszego dzieciństwa, które doprowadziły do kryzysu. Na początku wydawało się, że to ja mam więcej do przepracowania, ale gdy już uporałam się z największymi swoimi traumami, a przede wszystkim z syndromem sztokholmskim, na przełomie grudnia 2024 r. i stycznia 2025 r., zaczęłam zauważać rzeczy wymagające uleczenia u męża, przede wszystkim zachowania przemocowe i wchodzenie w postawę ofiary. Zaczęłam też zauważać, ile takim zachowaniem wyrządza krzywdy nie tylko sobie, ale też osobom z najbliższego otoczenia (mi, naszym dzieciom, rodzinie i bliskim znajomym).

Był to też okres, kiedy wszyscy w trójkę (ja, mąż i terapeuta) mieliśmy wrażenie, że nasza terapia utknęła w martwym punkcie. W trakcie przypadkowej sesji indywidulanej w marcu, psycholog powiedział mi, to co już do mnie docierało wcześniej, że niestety mąż ma bardzo dużo wyniesionych z domu rodzinnego zachowań przemocowych, a jednocześnie, wchodząc w postawę ofiary, nie dopuszcza do siebie prawdy na ten temat i że w obecnej, bardzo trudnej sytuacji, jaką ma w pracy, ciężko będzie, a w zasadzie będzie niemożliwe, by mąż dał radę to przepracować.

Do domu wróciłam rozbita i smutna. Z jednej strony czułam, że powinnam w końcu zadbać o siebie, z drugiej nie potrafiłam się pogodzić, by zostawić męża z tym samego. Dlatego postanowiłam jednak się za niego pomodlić z pomocą nowenny pompejańskiej. Nowennę pompejańską odmawiałam od 10 marca do 2 maja 2025 r. Matkę Bożą Pompejańską prosiłam o to, by mąż przejrzał i stanął w prawdzie, by zobaczył prawdę na temat swoich zachowań przemocowych i wchodzenia w postawę ofiary. W zasadzie zaraz na początku – jeszcze w trakcie odmawiania części błagalnej – moja prośba została wysłuchana.

W marcu, mąż po raz pierwszy zaczął dostrzegać swoje zachowania przemocowe i wchodzenie w postawę ofiary i stwierdził na terapii, że pomimo trudności w pracy, podejmie dodatkowy wysiłek związany z pracą nad sobą. Niestety w okresie od 10 marca do 2 maja kilkakrotnie przeżywał rezygnację i chciał się poddać. Były to również dla mnie najtrudniejsze momenty w trakcie odmawiania tej nowenny pompejańskiej. Oboje jednak wytrwaliśmy, mimo wszystko! Dziewico Różańca Świętego z Pompejów, Królowo pełna miłości, dziękuję Ci!

Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
0 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x