W naszym 10 letnim małżeństwie od pewnego czasu zaczęło się dziać źle. Nie dogadywaliśmy się, moja żona stawała się coraz bardziej nerwowa, zdystansowana i chłodna. Ja nie wiedziałem, jak to odwrócić. W Wielki Piątek modliłem się gorąco, prosząc Boga o uzdrowienie naszego małżeństwa. Nie musiałem długo czekać – już w Wielką Sobotę stało się coś, co złamało moje serce.
Zobaczyłem, że telefon żony, który zawsze był zablokowany, nagle został odłożony bez blokady. Wziąłem go do ręki i przeczytałem wiadomości, które ujawniły zdradę. Było to dla mnie jak grom z jasnego nieba. Wszystko, co wtedy przeczytałem, było bardzo bolesne. Czułem ogromny ból, gniew i poczucie niesprawiedliwości, a w sercu miałem pytanie, czy to już koniec naszej rodziny. Po ludzku nie dawałem sobie rady.
Przyczyną tego upadku było środowisko siłowni, które wciągnęło moją żonę. Zabrakło granic, kręgosłupa moralnego i roztropności w relacjach – pełne zaufanie do ludzi, którzy nie mieli dobrego wpływu, doprowadziło ją do zdrady i do grzechu, który zranił nas wszystkich. Do dziś zmagamy się z tym, że żona wciąż odczuwa pokusę powrotu do tej przestrzeni i tych znajomości, które były dla niej duchowym zagrożeniem. To pokazuje, jak bardzo złe środowisko może zniszczyć człowieka i małżeństwo, jeśli zabraknie czujności.
W tym wszystkim chwyciłem się różańca i zacząłem odmawiać nowennę pompejańską – najpierw w intencji ratowania naszego małżeństwa. To była walka, bo serce miałem rozdarte. Ale z każdym dniem widziałem, że ta modlitwa zmienia przede wszystkim mnie – dawała mi spokój, siłę i cierpliwość, których sam nie miałem.
Dziś mogę powiedzieć, że ta modlitwa uratowała nasze małżeństwo. Nie dlatego, że wszystko nagle stało się idealne, ale dlatego, że Bóg nie pozwolił, byśmy się rozpadli. Nadal jesteśmy razem, nadal walczymy, chodzimy na terapię – i to dla mnie już jest ogromny cud. Wszystko to jest bardzo bolesne, ale walczę dalej i nie poddaję się, bo skoro w Wielki Piątek poprosiłem Boga o uzdrowienie naszego małżeństwa i już w Wielką Sobotę otrzymałem tak szybką odpowiedź, to wiem, że była to Jego interwencja. A to, co będzie działo się dalej, to już droga, którą On będzie nas prowadził.
Obecnie odmawiam nowennę pompejańską w innej intencji – o nawrócenie mojej żony. Wierzę, że gdy jej serce otworzy się na Boga, wtedy nasze małżeństwo nie tylko przetrwa, ale stanie się prawdziwie nowe, mocniejsze i głębsze. Ufam, że Maryja poprowadzi nas w tę stronę.
Chcę tym świadectwem powiedzieć każdemu, kto jest w kryzysie: nie rezygnujcie. Różaniec to potężna broń. Nawet jeśli wydaje się, że wszystko jest stracone, Bóg przez ręce Maryi może podnieść to, co po ludzku wydaje się niemożliwe.
Piękne.