O Nowennie Pompejańskiej dowiedziałam się kilka lat temu z internetu szukając pomocy w dręczącej mnie sprawie. Moja prośba została wysłuchana, a rozwiązanie problemu nastąpiło w bardzo znaczącym dniu dla mojej rodziny. Był to dzień roku w którym urodziła się moja mama i jednocześnie tego samego dnia zmarł mój tata.
Po tym wydarzeniu moja wiara stała się znacznie mocniejsza. Odmawiałam jeszcze kilka Nowenn Pompejańskich w różnych intencjach. Jedne zostały wysłuchane, inne jeszcze nie, ale wierzę, że na wszystko przyjdzie czas.
Ostatnią Nowennę Pompejańską odmawiałam w intencji uzdrowienia mojego czworonożnego przyjaciela. Zwierzęta w moim życiu zawsze pełniły bardzo istotną rolę, dlatego gdy mój kot zapadł na nieuleczalną, postępującą chorobę (przewlekła niewydolność nerek), od razu zaczęłam się modlić do Matki Przenajświętszej. Stan kota był naprawdę bardzo ciężki. Trzy razy z rzędu, tydzień po tygodniu trafiał do kliniki weterynaryjnej na kroplówki mające na celu wypłukanie toksyn z organizmu. Nerki praktycznie już nie pracowały.
Byłam załamana i pomyślałam, że ostatnią nadzieją jest Nowenna Pompejańska. Na początku stan się nie poprawiał, a ja zaczęłam tracić nadzieję, aż pewnego dnia naszła mnie bardzo mocna myśl żeby sprawdzić w którym dniu kończy się część błagalna. Okazało się, że tym dniem jest dzień w którym przypada kolęda. Potraktowałam to jako znak, że wszystko będzie dobrze. Po ukończeniu części błagalnej nowenny pompejańskiej stan zwierzęcia pomału zaczął się poprawiać. Kot odzyskiwał apetyt i zaczął przybierać na wadze. Weterynarz była zdumiona, że kot wyszedł z tak krytycznego stanu.
Dziś mija osiem miesięcy od postawienia diagnozy, a mój mały przyjaciel przytył prawie kilogram, ma energię i apetyt. Chciałam zachęcić wszystkich do odmawiania tej cudownej modlitwy. Matka Boża zawsze się za nami wstawi, jeśli tylko będziemy się modlić z wielką wiarą i nadzieją.