Od pewnego czasu nie układało się w naszym małżeństwie. Mąż stał się oziębły, obojętny, oddalał się ode mnie co raz bardziej, w końcu zachorował na depresję. Twierdził, że ze względu na nasze problemy nie czuje się przy mnie dobrze. Był niestabilny emocjonalnie.
Bałam się o niego i przestałam go poznawać. Kolejne spotkania z różnymi terapeutami nie przynosiły efektów. Rok temu podjął decyzję o wyprowadzce, pojawił się też alkohol, znajomi i towarzystwo innych kobiet. Na codzień był apatyczny, negatywnie nastawiony do mnie, do świata, do siebie samego i do Boga.
Podjęłam wtedy decyzję o rozpoczęciu pierwszej nowenny pompejańskiej. Długo się wahałam, ale doszłam do wniosku, że to jedyne co może nam pomóc. Na początek to miała być jedna nowenna, dość szybko przyszły pomysły na dwie kolejne, potem na czwartą i piątą – w rezultacie cały rok modlitwy o jego przemianę, nawrócenie i ocalenie naszego małżeństwa.
W tym czasie zadawało się, że jest tylko gorzej. Nie było widać światła w tunelu. Co prawda mąż zgodził się na rozpoczęcie terapii małżeńskiej, ale ze spotkania na spotkanie co raz gorzej się dogadywaliśmy. Mijały dni, tygodnie, miesiące, a Pan Bóg nie odpowiadał. Jakiś czas temu mąż zaczął odstawiać leki przeciwdepresyjne, ale jego nastawienie do mnie było nadal negatywne.
Nagle pod koniec czerwca pierwszy raz od dawna usłyszałam od męża, że mnie kocha, a miesiąc później, dokładnie dzień po zakończeniu piątej nowenny pompejańskiej przyjechał do mnie, obdarował mnie kwiatami i spędziliśmy razem całą niedzielę jak dawniej. Od kilku tygodni znów się do siebie zbliżamy, a mąż ma co raz lepszy humor, więcej się uśmiecha, żartuje. Zaczął dbać o zdrowie, rozwija się zawodowo, a także co raz bardziej angażuję się w naszą terapię. Gdy porównam męża z przed roku, który nie chciał żyć i dzisiejszego pozytywnego człowieka widzę, że Bóg już zdziałał dla nas ogromny cud.
Przed nami jeszcze dużo pracy nad naprawą małżeństwa, ale dziś wiem i czuję, że z Bogiem nie ma rzeczy niemożliwych. Modlitwa czyni cuda! Mój mąż został uzdrowiony z depresji i zaczął walczyć o nasze małżeństwo!
Jeśli zostałaś/łeś porzucony przez swojego małżonka, jeśli modlisz się o przemianę kogoś bliskiego i nie widzisz efektów – ja również byłam w tym miejscu. Zdawało mi się, że moja modlitwa trafia w próżnię. Pamiętam jak sama czytałam świadectwa osób, które doznały cudów i zastanawiałam się kiedy moja modlitwa zostanie wysłuchana. Dzisiaj wiem, że trzeba cierpliwości i pełnego zawierzenia Matce Najświętszej i Bogu. On zna najlepszy czas i miejsce i czasami działa małymi krokami.
To moje pierwsze świadectwo i mam nadzieję, że niebawem będę mogła napisać kolejne o odbudowaniu naszego małżeństwa i założeniu rodziny.