O nowennie pompejańskiej usłyszałam kilka lat temu, kiedy moja ówczesna koleżanka modliła się w intencji swojego rozpadającego się małżeństwa. Przypomniałam sobie o niej prawie rok temu, kiedy miałam jeden z kryzysów związany z nieudanymi staraniami o potomstwo.
Uregulowaliśmy z mężem sprawy zdrowotne, „dotarliśmy się” charakterologicznie, ale brakowało nam szczerej rozmowy o potrzebach i miejscu w życiu. Mimo, że oboje chcieliśmy już powiększać rodzine, to stresy i rozbieżne zdania prawdopodobnie wpłynęły na ciągłe porażki. Pojawiła się również na horyzoncie kolejna potencjalna przeszkoda zdrowotna.
Postanowiłam wtedy spróbować nowenny pompejańskiej w intencji bezpiecznej ciąży oraz późniejszego zdrowia dla mnie i dziecka. Nowennę skończyłam w sierpniu, już w trakcie jej odmawiania zauważyłam u siebie większy spokój, co przełożyło się na lepsze relacje z mężem. Mój mąż co jakiś czas wspólnie ze mną odmawiał całość, lub jakąś część różańca.
W październiku miałam rutynowe badania, w listopadzie pojechałam odebrać wyniki. Okazało się, że jestem w bardzo wczesnym etapie ciąży. Kolejna wizyta ujawniła ciążę bliźniaczą. Od tego czasu codziennie odmawiam różaniec, co napawa mnie spokojem i daje oparcie. Całą ciążę przeszliśmy bezproblemowo (choć były momenty stresu, czy obaw), chłopcy są dość duzi jak na ciążę mnogą, a my odliczamy już dni do rozwiązania.
Za każdym razem kiedy mam jakieś obawy lub zwątpienia, przypominam sobie o nowennie pompejańskiej i o łasce, która na nas spłynęła. Oprócz dzieci, otrzymaliśmy nowe spojrzenie na naszą rodzinę.