To była moja pierwsza nowenna pompejańska, ale pod wieloma względami bardzo szczególna. O mocy tej modlitwy opowiedziała mi kiedyś moja bratowa, która w ten sposób przetrwała 9 trudnych tygodni na patologi ciąży, a potem ciężka walkę o zdrowie urodzonej przedwcześnie Hani. Hania dziś jest zdrową, wspaniałą 4latką.
Te modlitwę odmawiałam w intencji obcej mi osoby. Jej historia poruszyła mnie na tyle, że poczułam, iż muszę, mogę i chcę się połączyć duchowo w jej walce. O D. dowiedziałam się od mojej serdecznej koleżanki, która w tamtym roku zmagała się z rakiem piersi. Młoda kobieta i mama (diagnoze otrzymała będąc w ciąży). Szczęśliwie jej historia z chorobą dobiegła radosnego końca, D. niestety nie.
D. przyszło toczyć bój z kolejnymi przerzutami, tym razem do płuc. Mamy córki w tym samym wieku i wydawało mi się to straszne, że ktoś marzy, by przeżyć choć jeden dzień dłużej z dziećmi, tak, by nie musiały pamiętać nas tylko ze zdjęć. D. założyła zbiórkę na leczenie eksperymentalne, ostatniego ratunku. Od razu wsparłam ją finansowo i bez chwili zawahania chwyciłam za różaniec.
To były 54 dni, które nauczyły mnie wielu rzeczy. Przede wszystkim wytrwałości i konsekwencji: nie jest łatwo z dwójką maluchów codziennie znaleźć godzinę, czasem dłużej, na spokojna modlitwę – jeśli jednak uczynimy z tego priorytet, nic nam nie jest w stanie przeszkodzić. Traktuje to jako dar, w końcu w swoim życiu czuje, że codzienna modlitwa otrzymała odpowiedni priorytet. Następnie – że nie zawsze otrzymamy to o co prosimy i będzie to, co być musi – ale nie należy obrażać się na Boga.
D. zmarła 30.05, ale nie przerwałam modlitwy, zmieniłam tylko sens jej intencji. To, że jej życie na ziemi dobiegło końca nie oznacza, że zniknęła z naszej pamięci. Modlitwą objęłam również jej rodzinę, a zwłaszcza córeczkę. Być może to właśnie była łaska dla D., przerwanie cierpienia tu na ziemi (a wiem z relacji, że walczyła o każdy oddech).
Wreszcie, dar doceniania szczęścia każdego dnia, ogromu łask i dobroci w codzienności. To, że jesteśmy zdrowi, możemy patrzeć na swoje dzieci, możemy z nimi być, mimo trudów i gorszych dni. Dziękuję Ci Matko Boża, że jesteś z nami i nauczyłaś mnie to dostrzegać!