Chciałam złożyć świadectwo łask za sprawą Nowenny Pomejańskiej. Nowennę Pomejańską odmawiam od dwóch lat z kilkudniowymi przerwami, czasami odmawiam 2 naraz. Pomimo tego, że jest to wymagająca modlitwa zapewniam, że warto.
Ostatnio podczas spotkania rodzinnego siostra powiedziała, że jej synek ma podejrzenie ADHD i bardzo ciężko skupić mu się na nauce, do tego stopnia, że możliwe, że nie zostanie klasyfikowany do następnej klasy. Siostra dużo pracuje z synkiem w domu, ale jest to bardzo ciężka praca. Synek często jest rozkojarzony, proste zadanie zajmuje mu strasznie dużo czasu, a to powoduje zniechęcenie. Moja siostra, zawsze pełna energii płakała podczas rozmowy z bezsilności, zmęczenia i kumulacji innych problemów. Tak bardzo mnie to poruszyła, że postanowiłam odmówić Nowennę Pomejańską w intencji jej i jej synka o pokój serca, wyciszenie jej synka i opanowanie przez niego niezbędnych umiejętności. (Tym bardziej, że moja siostra pomimo, że chodzi do Kościoła to nie wierzy w moc modlitwy.) Już w pierwszych dniach Nowenny zaczęły się dziać cuda. Siostrzeniec zachęcony nagrodą wyjścia do kina sam siadał do dodatkowych ćwiczeń, nie robił awantur przy jedzeniu, można było z nim racjonalnie porozmawiać. Po jakimś czasie nauczycielka powiedziała, że właściwie to siostrzeniec nie potrzebuje zajęć wyrównawczych. To odmienione zachowanie nie pozostało na stałe, ale było światełkiem, że zmiana jest możliwa, a przy odpowiednim podejściu może być łatwiej.
W pracy moja siostra myślała, żeby dalej się rozwijać i poszerzyć swoje kwalifikacje. Powiedziała o tym przełożonym, ale na chwilę obecną nie było takich możliwości. Jednak niespodziewanie pojawił się nowy pracownik – specjalista w tym obszarze, który interesował moją siostrę, w dodatku potrzebował kogoś do pomocy, a docelowo żeby pracowali na równorzędnych stanowiskach i mogli się w przyszłości zastępować. Przełożeni od razu pomyśleli o mojej siostrze. Siostra sama nie mogła uwierzyć w swoje szczęście i ten wspaniały „zbieg okoliczności”.
Mnie Matka Przenajświętsza też obdarowała łaską, którą dostrzegłam po pewnym czasie. Na ogół jestem łagodna i wyrozumiała w stosunku do męża, rodziny, znajomych, ale swoim dzieciom wytknę każdy błąd, wszystko wypunktuję najczęściej z pretensją w głosie (bo po całym dniu człowiek już zmęczony). Jest to podyktowane tym, że muszą się nauczyć porządku, zasad. Bo jak nie teraz, to kiedy? Jednak po każdej kłótni, po każdym wytknięciu błędów mam ogromne wyrzuty sumienia. W nocy zastanawiam się jak to możliwe, że osoba, która od dwóch lat nie rozstaje się prawie z różańcem może być tak okrutna dla swoich dzieci. Są oczywiście postanowienia poprawy, ale przychodzi kolejny dzień i sytuacja się powtarza.
Pewnego dnia strasznie pokłóciłam się z córką, tym razem nie chodziło już o zasady, ale bardzo martwiłam się o jej zdrowie. Gdy trochę ochłonęłyśmy wiele gorzkich (i niestety prawdziwych) słów mi powiedziała. Dopiero ta sytuacja skłoniła nas do otwartej rozmowy i pokazała, że jak będę tak dalej postępować to stracę z nią kontakt, a syna wpędzę w poczucie, że sam do niczego się nie nadaje. Powiedziałyśmy sobie, że będziemy się starać, że będziemy rozmawiać. Trochę czasu już minęło i jest dobrze, był też wyjazd na kolonie, który pomógł zdystansować się i wyciszyć urazy. Jednak moja przemiana nie byłaby możliwa bez wsparcia jakie otrzymałam od Matki Przenajświętszej. Poczułam łagodność i wyrozumiałość w stosunku do swoich dzieci, a to zdecydowanie pomaga w relacjach z dziećmi, gdy nie zawsze im po drodze do posprzątania po sobie, czy wyrzucenia śmieci.
Co do pozostałych Łask to jestem bardziej pokorna i uśmiechnięta pomimo piętrzących się problemów i kolejnych intencji pojawiających się w głowie. Mam poczucie, że Matka Przenajświętsza jest przy mnie i pozwala mi zauważyć drobne rzeczy, które sprawiają mi radość, a których czasami można nie zauważyć, lub uznać za coś oczywistego, z czego nie warto się cieszyć.