Znalazłam się na życiowym zakręcie… Nie będę wnikać w szczegóły, bo znane są one Bogu oraz księdzu (odbyłam spowiedź generalną). Od paru lat nie uczęszczałam na Mszę Św. i w ogóle oddaliłam się od Boga. Parę lat temu pojawił się kryzys w moim życiu prywatnym, zdrowotnym i zawodowym. Dosłownie wszystko runęło w gruzach a ja czułam wewnętrzną pustkę: nic mnie nie cieszyło, nie cieszyłam się obecnością bliskich mi osób.
Mąż złożył pozew o rozwód a mnie ogarnęła rozpacz. W tym roku 18. rocznica ślubu, ale tylko cud może sprawić, że będę ją świętować razem z Mężem. O Nowennie Pompejańskiej przeczytałam w Internecie i odmówiłam ją w intencji nawrócenia i uratowania małżeństwa od rozwodu. Jak trwoga to do Boga, ale tylko On może swoją Boską interwencją wskrzesić pojednanie i miłość między nami.
Poczułam ogromną opiekę w czasie odmawiania Nowenny Pompejańskiej i wewnętrzny spokój: jakby Maryja objęła mnie ramieniem. Bez Nowenny Pompejańskiej myślę, że nie przetrwałabym kolejnych dni. Codziennie odmawiam różaniec; modlę się codziennie do Św. Rity a także uczestniczę w comiesięcznym nabożeństwie do Św. Rity. W mojej miejscowości są Jej relikwie a to kościół, w którym moi rodzice brali ślub kościelny. Staram się uczestniczyć w codziennej Eucharystii.
Myślę, że w tej całej sytuacji chodzi o moje nawrócenie i zrozumienie, że dotychczasowe wybory były błędne i że powinnam wrócić na właściwą drogę.
Nie wiem jak skończy się moja sprawa, bo czekam na termin rozprawy rozwodowej, ale wiem, że Maryja wspiera mnie w każdej chwili i umacnia. Bóg ma wobec mnie plan i tylko Jego Wola ma znaczenie.