Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Sylwia: Uratowane małżeństwo

5 2 głosów
Oceń wpis

Studiując w Lublinie odmawiałam Nowennę Pompejańską. Pewnego dnia postanowiłam zapisać się na manicure do kosmetyczki, która pracowała na osiedlu. Miałam niedługo wesele i chciałam jakoś wyglądać. Cały tydzień żałowałam, że się do niej zapisałam, bo po pierwsze nie miałam pieniędzy, a po drugie nie miałam czasu. Nawet miała do niej zadzwonić, żeby tę wizytę odwołać, ale ostatecznie stwierdziłam, że już pójdę.

W trakcie zabiegu rozmowa zeszła na temat księdza Szustaka i jego kazań oraz właśnie Nowenny Pompejańskiej. Gdy powiedziałam tej pani, że odmawiałam kilka razy już tę nowennę i właśnie jestem w trakcie odmawiana kolejnej to spojrzała na mnie zaskoczona, uśmiechnęła się i powiedziała: „To ja pani coś opowiem”.

I zaczyna opowiadać: „Z mężem mieliśmy straszny kryzys. Myślałam, że to już koniec naszego małżeństwa. Chodziła mi po głowie myśl, żeby modlić się Nowenną Pompejańską, bo też o niej słyszałam, ale jakoś ciągle nie mogłam się zebrać. Mąż mnie wyśmiewał, że chodzę do kościoła i że się modlę. Pewnego dnia poszłam do spowiedzi. Żaliłam się księdzu, że nasze małżeństwo się rozpada, a on mi na to: – Dlaczego jeszcze nie zaczęłaś się modlić Nowenną Pompejańską? Ile jeszcze będziesz czekać? Przecież wiesz, że twój mąż nie miał wzorców w domu. Módl się za niego Nowenną Pompejańską. Byłam w szoku, bo skąd on mógł wiedzieć, że po pierwsze mąż pochodził z rodziny niewierzącej, a po drugie, że już od dawna planowałam modlić się Nowenną Pompejańską. Uznałam to za cudowny znak i zaczęłam się modlić. Pewnego dnia, mąż wrócił z dłuższej delegacji samolotem. Przyszedł do mnie i powiedział, że opowie mi coś ciekawego. Przed wejściem na pokład samolotu zderzył się z jakąś kobietą. Wypadły jej na ziemię z torebki różne rzeczy między innymi kilka różańców. Przeprosił ją i pomógł jej wszystko pozbierać, ale jednocześnie pomyślał sobie, że kto normalny trzyma w torebce tyle różańców. W samolocie okazało się, że ta kobieta miała miejsce obok niego. Siedzieli i rozmawiali ze sobą całą drogę. Ona dała mu jeden różaniec i opowiadała dużo o Nowennie Pompejańskiej. Mąż oczywiście to wyśmiał, ale historia była ciekawa, więc ją chętnie mi opowiedział. Dla mnie był to kolejny znak, że muszę się dalej modlić. Pamiętam, że w największe święto Maryi -15 sierpnia przyszedł do mnie mąż z tym różańcem i zapytał, czy nauczę go się modlić, bo on nie wie, jak to robić. Od tamtej pory w naszym związku jest lepiej”

Pani kosmetyczka była przeszczęśliwa, że mogła mi tę historię opowiedzieć. Wiedziała, że ja ją zrozumiem i uwierzę, bo sama modląc się, też doświadczyłam licznych cudów. Niestety to świadectwo pisze po 7 latach. Nie wiem, dlaczego nie zrobiłam tego wcześniej. Mam nadzieję, że ktoś, kto ma trudną sytuację rodzinną z wielką ufnością i nadzieją zawierzy sprawę Matce Boskiej z Pompejów.

Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
0 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x