W poprzednim roku odmawiałam nowennę pompejańską, chcąc po wielu miesiącach poszukiwań mieć w końcu stałą pracę, w której będę się dobrze czuła. Maryja oczywiście pomogła mi w tym temacie, i dzięki niej mam pracę, z której jestem bardzo, bardzo zadowolona, i myślę, że na ten moment nie mogłabym mieć lepszej.
Obecnie jestem w trakcie kolejnej nowenny pompejańskiej, w której proszę o uzdrowienie mojej mamy z nowotworu. W momencie usłyszenia pierwszej diagnozy pierwsze o czym pomyślałam to „pompejanka”. Mimo, że choroba dalej jest, a proces leczenia dopiero się rozpoczyna, od początku modlitwy czuję ogromny pokój, a moje serce jest pełne nadziei. Wiem i widzę, że Bóg z nami w tym wszystkim jest, dając nam cudownych lekarzy (także wierzących :)) i cudownych bliskich, którzy służą pomocą.
Nie załamujemy się, wierzymy i ufamy, że będzie dobrze. Dzięki modlitwie zmieniła się moja perspektywa patrzenia na całą sytuację, widzę ile dobra z tego trudu wynika. Mam w sobie więcej wdzięczności i doceniam małe rzeczy, nie przejmuję się drobnostkami, jestem spokojniejsza i łagodniejsza. Widzę ile dobra dostaję od przyjaciół, na ilu ludzi możemy liczyć i ile osób się za nas modli.
Dzięki Ci Boże i Maryjo, że jesteście tak blisko i otulacie nasze serca swoją miłością. Dzięki Ci Tato, że dałeś nam siebie nawzajem, abyśmy byli dla siebie świadectwem i zachęcali do wytrwania w modlitwie.