Wychowywałam obie córki w wierze katolickiej i od najmłodszych lat żywo uczestniczyły w życiu kościoła bez najmniejszego przymusu. Lata spędzone w liceum zaowocowały oddaleniem się od Boga aż w końcu przestały uczestniczyć we mszy świętej. Kiedy starsza córka mając skończone 18 lat wyprowadziła się z domu i zamieszkała z chłopakiem w wynajętym mieszkaniu, odczułam wielką porażkę wychowawczą i zaczęłam odmawiać nowennę pompejańską (po raz pierwszy w życiu).
Bardzo się bałam że tak zostanie i będą żyć bez wzajemnej przysięgi małżeńskiej przed Bogiem, bez Bożego błogosławieństwa. Wkrótce po ukończeniu pierwszej pompejanki oboje przyszli do domu z informacją o wyznaczonej już dacie ślubu. Zaczęły się przygotowania do tej uroczystości a ja byłam wdzięczna Matce Bożej za wysłuchanie mnie i wciąż towarzyszyła mi myśl że mnie, mnie wysłuchała, że to działa.
Około trzech miesięcy przed ślubem córka poinformowała mnie że podczas składania sobie przysięgi małżeńskiej, przyszły zięć złoży ją w całości natomiast córka nie wypowie ostatniego zdania „Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący i wszyscy święci”. Ponownie wzięłam do ręki różaniec i rozpoczęłam drugą pompejankę. Krótko przed ślubem obie córki poszły do spowiedzi, przyszła panna młoda stwierdziła że złoży przysięgę w całości i obie przyjęły komunię świętą.
Modlitwa nowenną pompejańską towarzyszy mi teraz bardzo często i choć odmawiam często chaotycznie, myśli uciekają, nie zniechęcam się, odmawiam bo wciąż towarzyszy mi myśl że po każdym Zdrowaś Maryjo jestem bliżej tego co jest dla mnie dobre. Dziękuję Matuchno, wiem że Twoja cierpliwość do mnie jest niewyczerpana.