Nowennę pompejańska odmawiałam już trzy razy. Do jej odmawiania zachęciło mnie świadectwo księdza opowiedziane na jednych z rekolekcji wielkopostnych. Była to dla mnie bardzo wymagająca modlitwa. Miałam duże trudności z utrzymaniem koncentracji na treści. Pojawiały się też i zwątpienia, kiedy w życiu nie wychodziło tak, jak sobie tego życzyłam. Miałam plan, założenia jak powinny sprawy się potoczyć, ale Bóg miał swoje.
Pierwsza nowennę pompejańską odmawiałam za swojego męża, który przeżywa duży kryzys wiary. Po kilku miesiącach od zakończenia dostrzegłam pierwsza, znaczącą zmianę – mąż udał się do spowiedzi i przystąpił do komunii w trakcie Świat Bożego Narodzenia. Dla mnie cud.
Kolejne nowenny pompejańskie odmawiałam za swoich braci. Młodszy brat od dłuższego czasu poszukiwał pracy, w końcu popadł w depresję. Było bardzo trudno przekonać go do pójścia po pomoc. Gdy już byliśmy wszyscy zrezygnowani otworzyły się możliwości – brat dostał pracę. Moze nie o jakiej marzył, ale myślę że na ten czas najlepsza, w dobrym i spokojnym środowisku. Kilka dni później dostał telefon z przychodni, by potwierdzić swoją wizytę u lekarza, która była umówiona przez mamę, i która miała być też odwołana, ale ktoś tego nie zrobił. Ku zdziwieniu wszystkich zgodził się. Pojechał na wizytę, jest w trakcie terapii. Odżył. Wróciła radość życia.
Kolejna nowennę pompejańska odmawiałam w intencji wyjścia z nałogów braci. Wierze, że i tym razem Matka Boska z Pompei wstawi sie za nimi. Że Bóg będzie działał, „po swojemu”, w odpowiednim czasie.
Dziękuję ci Maryjo za udzielone laski, za opiekę i wstawiennictwo.