Zgodnie z obietnicą jaką dałam Maryi – zamieszczam swoje świadectwo. 🙂 Każdy wierzący ma w swoim życiu taki czas, gdzie zależy mu na odnalezieniu swojej drogi powołania. Ja również mam takie marzenie, aby Bóg pomógł mi odnaleźć się w tym życiu. Pomimo tego, że nie jestem pewna na 100% jaką wybiorę drogę, staram się czytać znaki pochodzące od Boga i cierpliwie rozeznawać.
Był taki dzień gdzie moja najlepsza przyjaciółka zaprosiła mnie do swej wspólnoty
i zasugerowała, że mogłabym tam poszukać przyszłego męża. Na tym spotkaniu moją uwagę szczególnie przykuł jeden mężczyzna. Opowiedziałam jej o tym później.
Zakładałam sobie, że będzie dzień – gdzie na pewno z nim porozmawiam. Jednak biorąc pod uwagę moją odwagę: czas ten rozkładałam na mniej więcej okres 2 lat.
Aby świadectwo było bardziej spójne – nadam imię mężczyźnie o którym piszę. Załóżmy, że był to: Kamil.
Pewnego razu wspólnota zorganizowała drogę krzyżową – wybraliśmy się w góry.
Kiedy zmierzaliśmy do celu (byłam w aucie z dwójką towarzyszy, oraz Kamilem). Powiedziałam w myślach do Matki Bożej taką modlitwę: „Maryjo, jeżeli Kamil. Byłby dobrym człowiekiem na męża, jeżeli nie złamałby nigdy przysięgi małżeńskiej (nie zdradziłby) mnie (…). To proszę spraw, by to był właśnie mój maż.”
I tego właśnie dnia się poznaliśmy! Okoliczności były całkiem romantyczne, ponieważ krótko mówiąc – zrobiło mi się słabo i wylądowałam na koniec kolejki.
To właśnie Kamil, który szedł praktycznie na samym przodzie, zainteresował się gdzie jestem i zaniepokoił. Zaczął mnie szukać – i odnalazł – gdy już myślałam że prawdziwie zemdleję. Modliłam się do Jezusa, aby mi pomógł, ponieważ mam bardzo trudny charakter i wstydzę się prosić o pomoc, dlatego naprawdę mogłam stracić przytomność – niż ktoś zdążyłby mi pomóc.
Gdy obok mnie pojawił się Kamil w duchu dziękowałam Bogu.. Poczułam się znacznie lepiej. Rozmowa między nami była bardzo przyjemna, więc postanowiłam zaprosić go na spotkanie.
Gdy znów minęło kilka dni. Spotkaliśmy się, ale bardzo się stresowałam. Można by powiedzieć, że nasza rozmowa się nam nie kleiła, było bardzo drętwo. Zaczęłam się pytać, czy nie nudzi się ze mną rozmawiać..? A później zaczęłam nalegać, by nasze spotkanie już zakończyć – chciałam po prostu uciec..
Nie byłam wstanie znieść – obok siebie tego wysokiego, zielonookiego blondyna,
a który był tak bardzo inteligentny (pomyślałam tylko: „Magda.. z czym do ludzi?”) Kamil to nasze spotkanie przedłużył.. Zachował się naprawdę życzliwie w stosunku do mnie. Na końcu powiedział: „Do zobaczenia”.
Wróciłam pełna rezygnacji.. ale uświadomiłam sobie, że w rzeczywistości mieliśmy bardzo wiele wspólnego. Zupełnie tego faktu nie zauważyłam. Nasze wspólne zainteresowania to: (medycyna, psychologia, szachy, filozofia, język polski, podróże..) Każde z nas pisało swój dziennik duchowy (czy też pamiętnik).
Zadałam mu też pytanie na tym spotkaniu: „Kamilu, a jakie jest szczególne miejsce do którego bardzo chciałbyś pojechać. Ale podkreślam SZCZEGÓLNE, WYJĄTKOWE.. Ja mam takie miejsce i interesuje mnie co powiesz.” Gdy odpowiedział, że jest nim dla niego: Nowa Zelandia.. Myślałam, że zsunę się z ławki.. Ponieważ to miejsce które wybrałam na swój miesiąc miodowy. ♥
Mieliśmy jednak pewną sprzeczkę. Postanowiłam więc przeprosić go – i zrobiłam mu niespodziankę w postaci prezentu. Napisałam do niego list. On oczywiście przebaczył mi, ale domyślił się też – że poczułam do niego coś więcej..
Zaczął mnie przepraszać, stwierdził że niepotrzebnie zgodził się na nasze spotkanie. On nie czuje się w gotowości by założyć rodzinę, bo nie byłby wstanie jej utrzymać.. Powiedział mi to przez telefon, gdy ja byłam za granicą. Nie był niestety wstanie powiedzieć mi tego prosto w oczy. Choć może to nawet lepiej.
Pomyślałam tylko, że tak naprawdę wyznałam mu uczucie – a znaliśmy się tylko 1 dzień! I w tym dniu – oboje byliśmy bardzo zestresowani, czy można się dziwić, że po takim spotkaniu nic nie zaiskrzyło?
Postanowiłam odmówić nowennę pompejańską, by dać mu szansę – aby przynajmniej ostatni raz rozeznać.. Tak aby żadne z nas nie żałowało tej decyzji.
Na początku chciałam się pogodzić z tą sytuacją, ale na moim telefonie wyświetliła się jego ulubiona sowa: Puchacz. Na dodatek powiedział do mnie znów:
„Do zobaczenia” na koniec rozmowy – a zazwyczaj nie powinno się mówić w ten sposób do osoby, którą się odrzuciło.
Pomyślałam sobie, że on – chyba przeżywa jakieś wewnętrzne rozterki.. Najpierw przeprasza, że w ogóle się ze mną spotkał, a potem stwierdza: „Do zobaczenia”.
Więc doszłam do wniosku, by lepiej Matka Boża wybadała teren – bo znając ludzką kondycję.. Nie jest tak, że objawia się nam jakiś Anioł i mówi:
„Wiesz co, ten chłopak byłby fajny na męża, bierz go!”
Zazwyczaj w pierwszej kolejności wybieramy kogoś kierując się bardziej prymitywnymi względami typu (wygląd, interesująca rozmowa, fakt czy ktoś umie opowiedzieć nam jakiś ciekawy żarty..)
A jednak, nie zaprezentowałam się dobrze – przy tamtej rozmowie. Więc może mu się wydawać, że podjął najlepszą decyzję..
Będąc za granicą – pracowałam w ciągu dnia ponad 9 h. Normalnie moja praca to było 9 h – od godz. 7:00 – 17:30 łącznie z przerwami. Jednak po tych 9 h – ja pracowałam nadal, ponieważ miałam jeszcze studia online i 2 prace zarobkowe online.
Jeśli ktoś mówi, że nie ma czasu odmówić nowenny niech mi się nie pokazuje na oczy.. haha
A tak na serio..?
Uważam, że to był CUD !
Naprawdę, nie jestem wstanie pojąć, jak to możliwe, że udało mi się odmówić nowennę pompejańską w takich warunkach. Modliłam się w czasie pracy fizycznej, inaczej przerwałabym ją, z powodu zmęczenia. Gdy modliłam się w trakcie pracy – miałam czasem wrażenie, że te dziesiątki różańca się nie kończą..!
Postanowiłam sobie, aby prawie każdego dnia napisać list – czyli dokładnie 54 listy. Jako świadectwo w przyszłości. Jeśli Maryja przyprowadzi go do mnie z powrotem.
Wtedy te listy pokazałabym mu – na naszym ślubie.
Robiłam to, aby pogłębić swoją wiarę – w moc nowenny pompejańskiej. A z drugiej strony chciałam dać piękne świadectwo Bogu i ludziom. Ten mężczyzna na ślubie na pewno by się bardzo wzruszył.
W czasie nowenny pompejańskiej – udało mi się napisać wszystkie egzaminy pozytywnie. Mimo skrajnego braku czasu.
Pomimo przebywania w państwie, gdzie temperatury powinny być bardzo wysokie w tym roku – były znośne, wręcz cudowne.. Osoby które z nami pracowały, mówiły że to CUD.
Kolejnymi wspaniałymi faktami było to że rozpoczęłam nowennę pompejańską w naprawdę dobrym terminie, gdzie było bardzo dużo Świąt w Kościele katolickim. Wiemy, że w dane Święto – Bóg niekiedy udziela więcej łask. Ja rozpoczęłam modlitwę w Święto – Trójcy Przenajświętszej.. potem było święto Najświętszego Serca Jezusowego i wspomnienie Jezusowego Serca Eucharystycznego.. Znalazło się nawet święto – Przemienienie na Górze Tabor (w mojej nowennie). Zakończyłam w czwartek, prawie w środę – a wiemy, że to dzień poświęcony Św. Józefowi.
Ale bardzo się cieszę, z tego czwartku.. Dlatego, że tego dnia było święto, poświęcone ku czci Boga Ojca – które było zatwierdzone dzięki jedynym UZNANYM objawieniom przez Kościół Katolicki. ♥ Dokładnie: 7 sierpnia.
Chyba liczba: 7 – też nie była tu przypadkowa..
W czasie tej nowenny wydaje mi się, że doświadczyłam pewnych znaków. Jednak może osoby, co mają lepsze rozeznanie pomogłyby mi je prawidłowo odczytać. Oczywiście mógł to być przypadek. (I wszystko to co napisałam powyżej).
Kiedy byłam na mszy niedzielnej – przede mną usiadła pewna dziewczynka, a która miała zabawkę – białą sowę Puchacz. Na tej mszy ksiądz powiedział też, że odprawi mszę w naszych intencjach (wiadomo, o co poprosiłam).
Nie bez powodu mówię o tej sowie, ponieważ Kamil o niej marzy (tak mi powiedział, na 1 spotkaniu. I ta sowa stała się prawdziwym symbolem w naszej relacji).
Na kolejnej mszy niedzielnej usłyszałam słowa: „Kołaczcie, a będzie wam otworzone..” Czułam, że kapłan kieruje słowa bezpośrednio do mnie. Powiedział wtedy, że bardzo ważne jest, aby modlić się nie mając wątpliwości, bo jeżeli będzie się je miało – to łaski można nie otrzymać..
Trochę się nimi przejęłam tymi słowami i postanowiłam sobie, że będę mocno wierzyć!
Mając aplikację na telefonie – losowe fragmenty z Pisma Świętego, chciałam sprawdzić z ciekawości – jaki otrzymam cytat (gdy przechodziłam już z części błagalnej na dziękczynną). Ten dzień był dla mnie ważny, to był dokładnie 27 dzień nowenny – otrzymałam taki fragment:
„Dla Boga nie ma bowiem nic niemożliwego”. Łk 1,37
Dokładnie w 54 dniu nowenny pompejańskiej wyświetliło mi się takie świadectwo na youtube, które miało tytuł: „Bóg wypełnił obietnice. Dokonały się cuda – świadectwo Barbary”.
Bardzo polecam je zobaczyć. 🙂
Myślałam potem nad tym, czy fakt że natrafiłam na takie świadectwo dokładnie
w 54 dniu nowenny – było przypadkiem, czy znakiem..?
Na chwilę obecną – nie została wysłuchana moja prośba. Ja wahałam się by pisać świadectwo, skoro moja prośba nie została wysłuchana. Ale przeczytałam na stronie, że i tak się powinno.
Być może w świecie duchowym – pewne rzeczy już się zadziały, a te sytuacje były pewnymi delikatnymi znakami – zapowiedziami, tego co jeszcze nadejdzie.
Nie czuję się rozgoryczona, że nie dostałam znaków bardziej wyraźnych.. Nie chcę oceniać sytuacji zbyt pochopnie. Tak jak zawierzałam wszystko Bogu, tak nadal zawierzam i pragnę czekać cierpliwie na owoce.
Ponieważ tamta kobieta ze świadectwa również czekała..
Mogę jeszcze napisać, że jednego dnia poprosiłam by mój Anioł Stróż, poszedł do Anioła Stróża Kamila i zapytał go wprost, czy ja się mogę modlić by Kamil był moim mężem. Zależy mi na tym, aby Bóg dał mi znać. Jeżeli da mi znak do końca dnia – tak jak kobiecie ze świadectwa to znaczy, że mogę.
I dosłownie pod koniec dnia, gdy o to poprosiłam. Ukazało się moim oczom, kolejne świadectwo, które miało tytuł: „Potrzebujemy pasji, wizji i wielkich marzeń!” – mimo że tytuł pod filmem nie wskazuje na żaden znak od Boga, to kobieta która wystąpiła na nagraniu, powiedziała Bogu identyczną prośbę – jaką ja powiedziałam tego dnia. 🙂
Najbardziej uderzyło mnie tytuł na ikonce: „Bóg chce dawać znaki!” ♥
Po odmówieniu tej nowenny troszkę się niecierpliwie i niektóre osoby mówią mi, że jeśli nie Kamil to inny.. Oczywiście zaakceptuję Wolą Bożą mimo wszystko.
Za pewien czas będę jechać na Maltę – tam również zaniosę swoją intencję
(o dobrego męża, jeśli Bóg w ogóle zechce dać mi męża). Bo dla Boga mogę nawet żyć w samotności.
Obiecałam też Matce Bożej, że gdyby faktycznie doprowadziła do mojego zjednoczenia z Kamilem – to głosiłabym – o tym cudzie, gdzie popadnie.
Na koniec mogę powiedzieć takie swoje przemyślenia, że to nie jest tak, że jesteśmy dwiema połówkami jabłka i dlatego takie znaki. Wydaje mi się raczej, że Kamil może być po prostu dobrym człowiekiem i dlatego Bóg daje mi zielone światło.
Odmówiłam również nowennę do Maryi rozwiązującej węzły – by dała mi światło rozeznania, oraz Kamilowi – czy my bylibyśmy dla siebie dobrym małżeństwem.
Ale nic wielkiego się nie wydarzyło, miałam jedynie pokój serca po tej modlitwie.
Mam zamiar modlić się dalej, aż sytuacja całkowicie się nie rozwiążę, aż Bóg nie pokaże jasno w którą stronę iść. Doszłam do wniosku, że nie ma sensu tak czekać – aż łaska spadnie z nieba.. bo nóż wie, może my wrócimy do siebie dopiero 3 miesiące po odmówionej nowennie..? Bóg to tylko wie. A ja nie powinnam tracić czasu tylko dalej się modlić i wypraszać kolejne łaski (dla niego, oraz dla mnie).
Może za jakiś czas znów napiszę świadectwo, jak sytuacja się rozwiązała. Dużo dało mi odmówienie nowenny. Kiedy ktoś pyta, czy warto modlić się o powrót miłości – to powiedziałabym, że lepiej dać sobie NADZIEJĘ..
Niekiedy Bóg daje łaskę – zrozumienia, że ktoś nie jest dla nas. I ja takiej łaski też doświadczyłam wcześniej, interesowałam się pewnym mężczyzną, a który był uwikłany w grzech nieczysty – zupełnie nie było tego po nim widać. Wtedy odrzuciłam go zupełnie i straciłam zainteresowanie. Krótko mówiąc: WARTO.
Módl się, a Bóg Ci pokaże..
Zawsze się módl, by Bóg Ci pokazał, zwłaszcza gdy zależy Ci by spełnić przede wszystkim Jego wolę, a nie swoją.. 🙂
Pozdrawiam.