Pewnego dnia, gdy inne metody zawiodły a rozpoczęte leczenie mojej córki nie przynosiło oczekiwanych efektów, a nawet stan się pogarszał uświadomiłam sobie, że jedynie mogę liczyć na Bożą pomoc. Postanowiłam się wyspowiadać z myślą , że kolejnego dnia rozpocznę odmawianie Nowenny Pompejańskiej.
Usłyszałam o tej modlitwie po raz pierwszy kilka lat wcześniej, podczas pielgrzymki do Częstochowy. Poza coraz gorszym samopoczuciem córki i moich starań, aby ją wspierać nasze relacje nie wiadomo dlaczego zaczęły się regularnie pogarszać a córka coraz bardziej zamykała się w sobie.
Nie mogłam zrozumieć tej sytuacji, bo dotychczas byłyśmy sobie bardzo bliskie. Zauważyłam, że również odsuwa się od Kościoła i ma coraz więcej wątpliwości na tle wiary. W tej sytuacji czułam się zupełnie bezsilna, ale nastąpił przełom kiedy zawierzyłam, że za wstawiennictwem Matki Boskiej moja córka wyzdrowieje i nasze problemy się skończą.
Już w takcie odmawiania nowenny w części błagalnej zauważyliśmy z mężem , że córka ma lepsze nastawienie do życia a z czasem i samopoczucie. Zaczęła szukać kontaktu ze mną i nasze relacje wróciły na dawne, dobre tory. Zakończyłam odmawiać Nowennę Pompejańską w Wielki Piątek, zgodnie z planem. Przeżyliśmy bardzo dobrze świąteczny czas blisko Boga i rodzinnie. Aktualnie córka czuje się dobrze. Jestem przekonana, że moje prośby zostały wysłuchane za co jestem wdzięczna Bogu i Maryi.