Szczęść Boże, nie będę odosobnionym przypadkiem jeśli napiszę, że nowenna pompejańska zmienia życie. Człowiek staje przed obliczem Matki Bożej i decyduje się na odnowienie tej 54 dniowej trudnej modlitwy naprawdę w trudnych chwilach swojego życia. Każdy z nas odmawia nowennę w jednej konkretnej intencji i bardzo pragnie, aby modlitwa została wysłuchana i wydarzył się cud…wszak to modlitwa nie do odparcia, jednak nie zaskoczę pisząc, że Bóg ma swój scenariusz na nasze życie i nie zawsze taki jaki sami chcemy napisać.
Są osoby, które regularnie odmawiają tą nowennę, ja odmówiłam raz kilka miesięcy temu i powiem Wam, że był to trudne 54 dni, aby wygospodarować czas na skupienie i modlitwę, jednak udało się…udało się dostać pod opiekę Maryi i obcować ze świętymi.
Może zacznę od początku, od około roku diagnozujemy mojego syna w kierunku dystrofii mięśniowej. Od roku wędrujemy po lekarzach specjalistach, aż zakończyliśmy nasze badania i wizyty w poradniach na poradni genetycznej i stwierdzeniu, że coś jest nie tak z mięśniami i że najprawdopodobniej jest to dystrofia, ale aby ustalić jaka potrzebne są liczne badania.
Trwałam w modlitwie do Św. Charbela, ponieważ od razu jak podzieliłam się ze znajomymi tą smutną informacją kolega skierował mnie do grupy na FB nieustanna nowenna do Św Charbela, tam jego rodzina znalazła pocieszenie i uzdrowienie w trudnych chwilach.
Jednak z czasem potrzebowałam czegoś innego i tak trafiłam na nowennę pompejańską. Czytałam świadectwa, przygotowywałam się wewnętrznie, no i szlifowałam różaniec, bo nie była to moja ulubiona modlitwa – zapewne z uwagi na brak wprawy 🙂 Podczas odmawiania nowenny pompejańskiej, już w pierwszych dniach trafiliśmy do cudownego fizjoterapeuty, który prowadzi syna do dziś i bardzo wspiera nas nie tylko poprzez terapię, ale daje nadzieje, że on nie zauważa zaniku mięśni. Gładko, ze wsparciem znajomej trafiliśmy do poradni genetycznej, gdzie skierowano nas na testy genetyczne. NFZ bardzo szybko wydał zgodę na badania za granicą. Na wyniki nadal czekamy i zapewne na jednych testach się nie skończy, ale ze wsparciem, opieką Maryi wszystko się uda.
Nie muszę Wam mówić, że różaniec już pozostał ze mną na zawsze. Tak obiecałam Maryi i tego zamierzam się trzymać. Finału mojej intencji jeszcze nie ma, mam nadzieję, że będzie mi dane wrócić do tego świadectwa i uzupełnić je o wielkie dziękczynienie dla Maryi!!!
Nowenna dała mi siłę do dalszych działań, poszukiwań i rozwoju wiary…tak łatwo nie zrezygnuję. Razem ze znajomymi i nieznajomymi trwaliśmy na 33 h modlitwie różańcowej w intencji uzdrowienia mojego syna. Modliliśmy się do Matki Bożej z Getrzwałdu. Może się to wydać jakieś szalone, ale jedno wynikało z drugiego, płynnie pojawiały się kolejne modlitwy. Zamawiałam msze w intencji zdrowia syna, … a nawet nie wiadomo jak przyszło mi do głowy zwrócić się do sióstr klauzulowych o modlitwę.
I ….poczułam jak św Józef pomógł mi w najtrudniejszej sytuacji w życiu, bez jego obecności chyba bym zwariowała, a tak czuję spokój i żyję dalej….mój tata chorował od wielu lat, trafił do szpitala z zapaleniem płuc. Choroba nie ustępowała. Bałam się śmierci, nigdy nie byłam przy umierającej osobie, trwałam w modlitwie o łagodną śmieć, o spokój, o śmierć w domu. Będę pamiętać do końca życia 15.03 odsłuchiwałam podcast (33 dni rekolekcji o zawierzenie) był o Św Józefie patronie umierających. Płakałam i słuchałam. Tata zmarł, poprostu usnął. Jego pogrzeb odbył się 19.03 (dzień św.Józefa) – wszystkie przygotowania szły płynnie, nigdy nie zapomnę tej daty. Modlę się za jego duszę, wiem że wiele lat cierpiał, odszedł spokojnie tak jak prosiłam św Józefa i czuję wewnętrzny spokój, że jest w dobrych rękach.
Poczułam jakby skrojony scenariusz tego co działo się wokół mnie, obecność Boga. Maryja poprowadziła mnie wprost w ramiona swojego męża!!!
I jak już wspominałam nie zakończę moich próśb do Pana Boga o uzdrowienie syna, a każda kolejna modlitwa, podcast, list kieruje mnie na drogę różnych świętych. Czuję obecność Boga czuję, że ma realny wpływ na moje życie, ale mega po ludzku boje się niepełnosprawności syna.
I tak od nowenny pompejańskiej kroczek po kroczku, miesiąc po miesiącu jestem teraz tu i teraz przed modlitwą wstawienniczą z pomocą bł. Zbigniewa Strzałkowskiego i bł. Michała Tomaszka – Męczenników z Pariacoto, wyniesionych na ołtarze 5 grudnia 2015 r. w Chimbote (Peru), trzymając w ręku ich relikwie II stopnia obcujemy ze świętymi.
Wstyd się przyznać, ale byłam w Krakowie i nawet widziałam w kościele relikwie i zdjęcia błogosławionych, ale nie miałam bladego pojęcia co to za młodzi franciszkanie i jaka jest ich historia…przykre, ale chyba Pan Bóg teraz ewidentnie wskazał mi, że nie wolno takich rzeczy nie wiedzieć i chłonę o nich informacje codziennie i liczę na ich pomoc u Pana Boga 🙂
Jak mogę podsumować to świadectwo…odmówcie nowennę pompejańską, zaproście Maryję do swojego życia, poddajcie się woli Boga, a on Was poprowadzi do uzdrowienia ciała, duszy, życia.