Dziś zakończyłem moją chyba już ósmą Nowennę Pompejańską. Jednak nie o ilości modlitw chcę mówić, lecz o czasie ich trwania. Odmawiałem w różnych intencjach, zdrowia, opieki, ochrony, małżeństwa. Ostatnie ponad dwa lata, to był trudny okres w moim życiu. Przez to, że zmagam się z fobią dotyczącą zarazków, czas pandemii mnie „przemielił” psychicznie, w najgorszy możliwy sposób.
Byłem, jak to powiedział mój kolega, przykry dla mojej żony i córeczki. Funkcjonowałem jak napięta struna przez 24h/dobę, siedem dni w tygodniu. Dlatego uważam, że jednym z największych cudów minionego czasu, czasu trwania na modlitwie jest przetrwanie mojego małżeństwa. Oczywiście i niestety jako małżeństwo nie wyszliśmy z tego czasu bez szwanku. Dziś borykamy się z konsekwencjami trudnych miesięcy, ale mam nadzieję, że z pomocą Najświętszej Matki Bożej Pompejańskiej wszystkie relacje wrócą do tych sprzed tego przykrego okresu.
Nie napiszę Wam Kochani o spektakularnych cudach jakie mogły mieć miejsce, bo i chyba takowych (spektakularnych) nie było. Chyba, że jestem ignorantem i ich nie dostrzegłem, niech mi to Matka Boża wybaczy. Chciałbym Wam jednak powiedzieć o uczuciu szczególnej opieki Matki Bożej w czasie trwania na modlitwach. Czas modlitwy, to czas niełatwy, bo obarczony wieloma pokusami. Nie uniknąłem zderzenia z grzechem. Od trudności w czasie modlitw nie udało mi się uciec, ale wszystkie zostały pokonane i jeszcze raz podkreślam jak bardzo odczuwałem szczególną obecność i ingerencję w moim życiu Najświętszej Matki Bożej Pompejańskiej. W każdym nawet trudnym momencie, wiedziałem, że mam w Niej oparcie. Dzięki czemu, czas modlitwy, to czas pewności.
Na koniec dam Wam moi Drodzy drobne świadectwo. Wczoraj nieświadomy tego, że 8 Maja jest szczególnym dniem dla Pompejańskiej Mamusi, po prawie roku nieobecności poszedłem do kościoła i po spowiedzi przystąpiłem do Eucharystii. Gdy dowiedziałem się dziś, że dzień ten jest rocznicą poświęcenia Sanktuarium Królowej Różańca Świętego zrozumiałem i szczerze wierzę w to, że moje ponowne pojednanie, akurat w tym dniu nie było przypadkiem.
Ufajmy Matce Bożej i idźmy przez życie z różańcem w ręku, a wierzę, że nie spotka nas rozczarowanie lecz wiele błogosławiństw.