Niedawno otrzymałam od znajomej z pracy jeden z numerów „Królowej Różańca Świętego”. Wcześniej nie znałam tego czasopisma. Zainteresowały mnie przeczytane artykuły. Wiele ciekawych wiadomości dowiedziałam się z powyższego dwumiesięcznika. Szczególnie poruszyły mnie świadectwa w nim zamieszczone o łaskach uzyskanych poprzez nowennę pompejańską. Odczytałam to jako łaskę od Pana Boga i okazję do przesłania swojego świadectwa, co poniżej czynię.
W przeszłości odmawiałam kilkakrotnie nowennę pompejańską i zawsze otrzymywałam potrzebne łaski. Pragnę wynagrodzić i podziękować Matce Najświętszej za jej wstawiennictwo i cieszę się, że mogę to uczynić. Chciałabym podzielić się z Wami świadectwem uzyskania pewnej łaski od Boga za pośrednictwem Matki Bożej Różańcowej z Pompejów i świętych, do których modliłam się o wstawiennictwo.
20 października 2020r. podczas rozmowy telefonicznej dowiedziałam się od swojej mamy, że następnego dnia ma wizytę w poradni chirurgii onkologicznej. Jak wykazały wcześniejsze badania, o których nie wiedziałam, u mojej mamy zdiagnozowano guza piersi. Podejrzewano nowotwór. Ta wiadomość trafiła we mnie jak piorun. Byłam w szoku. Nie wiedziałam, co robić. Jak pomóc mamie. Na początku pojawił się bunt: Dlaczego moja mama? Dlaczego ją to spotkało? Miałam pretensje do Pana Boga. Myślałam sobie, tylu złych ludzi chodzi po tym świecie, a TO spotkało właśnie moją mamę. Dopiero wtedy też dotarło do mnie jak dobrym człowiekiem jest moja mama. Zawsze miła i życzliwa dla drugich. Pokorna, skromna i sumiennie wypełniająca swoje obowiązki w pracy. Tylko Bóg wie ile trudu i wysiłku musiała włożyć w wychowanie mnie i rodzeństwa. Przekazała nam wiarę katolicką i uczyła miłości bliźnich.
Uświadamiając sobie to wszystko trudno mi było pogodzić się z myślą o ciężkiej chorobie mamy. Mając wykształcenie medyczne, zdawałam sobie sprawę z możliwych skutków tej choroby, a nawet śmierci z jej powodu. Moja mama jest jeszcze młodą osobą, dlatego tym bardziej się załamałam. Miałam żal do Pana Boga o to, że spotkało mnie i moją rodzinę to cierpienie. Wydawało mi się, że skoro dużo czasu poświęcam na modlitwę, w której szczególnie polecam Panu Bogu moją rodzinę, to takie nieszczęścia nigdy nas nie spotkają.
Jednak moja mama miała odmienne zdanie na ten temat. Przyjęła ze spokojem tę wiadomość i powiedziała mi, że jeżeli Bóg tak chce, to widocznie ma w tym jakiś cel. Moja mama prosiła wiele osób o modlitwę, także kilku księży odprawiło mszę świętą w intencji jej zdrowia. Mama mówiła mi, że trzeba być dobrej myśli i mieć nadzieję. Prosiła również mnie o modlitwę i zdała się na Bożą wolę. Natomiast ja byłam załamana, ale też nie traciłam nadziei. Wierzyłam w Bożą moc oraz w to, że dla Boga nie ma nic niemożliwego i tylko w Nim jest jedyny ratunek.
Nagła wiadomość o chorobie mojej mamy uświadomiła mi również, że ja nie zawsze byłam dla mojej mamy dobra. Często nie okazywałam jej należnego szacunku i sprawiałam przykrość. Zrozumiałam, że moje zachowanie też miało zły wpływ na jej zdrowie i samopoczucie, a więc tym bardziej powinnam prosić Boga w intencji zdrowia mojej mamy.
Postanowiłam gorliwie się modlić. Wiedziałam, że jeśli Pana Boga o coś proszę, to muszę mu też coś od siebie ofiarować. Stwierdziłam, że oprócz modlitw odmawianych do tej pory, muszę podjąć jeszcze jedną , dodatkową modlitwę w intencji mojej mamy. Wybór padł na nowennę pompejańską, bo jest to nowenna nie do odparcia. Zdawałam sobie sprawę, że pochłonie ona sporo czasu, którego i tak nieraz mi brakowało, a na modlitwie zdarzało mi się ze zmęczenia zasypiać.
Wiedziałam jednak, że muszę dużo poświęcić, aby wiele zyskać. Już wiele razy doświadczyłam Bożej pomocy i nigdy na Panu Bogu się nie zawiodłam. Uznając swoje ułomności i grzeszne czyny, wiedziałam, że nie zasługuję na wysłuchanie mojej modlitwy i dlatego prosiłam o wstawiennictwo przede wszystkim Matkę Bożą, która nigdy mnie nie opuściła w chwilach cierpienia. Polecałam swoją prośbę także za pośrednictwem Św. Józefa, Św. Anny – mojej patronki oraz Św. Jana Pawła II – ulubionego świętego mojej mamy, a także i mojego, który zawsze skutecznie się za mną wstawia.
Tego samego dnia, w którym usłyszałam od mamy straszną wiadomość, rozpoczęłam nowennę pompejańską. Następnego dnia moja mama miała wykonane badanie lekarskie i biopsję. Po tej wizycie pozostawało tylko się modlić i czekać na rezultaty. Wyniki badania miały nadejść za 2 tygodnie. Z racji na pandemię koronawirusa, czas oczekiwania wydłużył się o kolejne 12 dni, ponieważ lekarz, który badał mamę odbywał właśnie izolację domową, z powodu pozytywnego wyniku testu na COVID.
Strasznie się bałam złej diagnozy, ale nie ustawałam w modlitwie i wierzyłam, że Pan Bóg mnie wysłucha. Dzięki temu, że wydłużyło się oczekiwanie na wynik badania, zdążyłam zmówić część błagalną nowenny. Akurat w święto NMP Ostrobramskiej, w dniu, w którym rozpoczynałam część dziękczynną nowenny, otrzymałam od mamy sms-a o następującej treści: „wynik dobry”. Nawet nie spodziewałam się, że tego dnia moja mama otrzyma wynik. Na początku wprost nie mogłam w to uwierzyć. Jednak ucieszyłam się bardzo. Od razu postanowiłam Bogu podziękować, więc udałam się na wieczorną mszę św.
Właśnie w kościele uświadomiłam sobie, że wynik poznaliśmy w święto Matki Bożej Miłosierdzia – patronki mojej archidiecezji. Czekaliśmy na wynik 27 dni, czyli tyle samo, ile trwa część błagalna „nowenny nie do odparcia”. Myślę, że to nie był zbieg okoliczności. Pan Bóg dał mi ten czas, abym wytrwale się modliła do końca tej części nowenny. Jestem bardzo wdzięczna MB Miłosierdzia za to, że wybłagała u swego Syna łaskę zdrowia mojej mamie.
Pewien czas później, odmawiałam nowennę jeszcze dwukrotnie, za każdym razem otrzymując potrzebne łaski. Raz, również w okresie pandemii, prosiłam o wstawiennictwo Matkę Bożą Różańcową za członkami mojej rodziny, którzy bardzo ciężko przechodzili covid. Zwłaszcza dziadek był w ciężkim stanie i niedługo potem zmarł. Jednak dzięki nowennie pompejańskiej Matka Najświętsza wyprosiła u Boga łaskę przedłużenia życia mojego dziadka. Bowiem ,po zachorowaniu, żył jeszcze około 3 m-cy tylko na kroplówkach, nic nie jedząc i nie pijąc. To właśnie Matka Boża i Św. Józef wybłagali dziadkowi cierpliwość, pogodę ducha i wytrwałość w znoszeniu choroby, a także wyrozumiałość do członków rodziny oraz łaskę dobrej śmierci, a mnie i mojej rodzinie zrozumienie, cierpliwość, pokój i siły potrzebne w opiece nad nim.
Kilka lat później kolejny raz odmawiałam nowennę pompejańską w intencji zdrowia mojego taty, u którego podejrzewano guza nerki. Tym razem również zostałam wysłuchana, diagnoza nie potwierdziła się. Mój tata jest zdrowy, czuje się dobrze i pracuje.
Tak, jak to jest podane w modlitwie dziękczynnej nowenny, chcę rozszerzać cześć Dziewicy Różańca Świętego z Pompejów oraz opowiadać o miłosierdziu, które mi wyświadczyła. Właśnie dlatego napisałam to świadectwo. Mam nadzieję, że przyczyni się ono do pogłębienia wiary wielu ludzi, zwłaszcza młodych oraz pomoże zaufać Bogu nawet w cierpieniach i uciekać się do Bożej i naszej Matki w trudnych sprawach. Pamiętajcie, Maryja Was nie opuści, Ona nigdy nie zawiedzie.
Zachęcam wszystkich do odmawiania Nowenny Pompejańskiej, albo chociaż 1 części Różańca Świętego dziennie, a na pewno Wasze prośby zostaną wysłuchane. Różaniec Święty ma ogromną moc, nic go nie pokona. Warto różaniec mieć zawsze przy sobie i codziennie go odmawiać.
Wdzięczna Bogu i Matce Najświętszej za otrzymane łaski.