Nowennę Pompejańską odmówiłam już cztery razy. Za każdym razem została wysłuchana. Na informacje o tej modlitwie trafiłam, gdy mój synek ciężko zachorował. Poczułam że to znak. Choroba synka była bardzo rzadka, słabo znana, nie było na nią skutecznego lekarstwa.
Choć choroba z wiekiem powoli ustępuje, to jednak bywają nawroty. Moja pierwsza modlitwa była o uzdrowienie synka z tej przerażającej choroby. Jeszcze w trakcie jej odmawiania jego stan zaczął się poprawiać, a po kilku miesiącach widać było, że zmiany bardzo szybko się cofnęły. Od tamtej pory minęły ponad dwa lata. Lekarze u synka nie widzą już żadnych chorobowych zmian. Wierzę, że to szybkie uzdrowienie wymodliła dla niego Matka Boża.
W kolejnej Nowennie Pompejańskiej prosiłam o uzdrowienie dla siebie i również Matka Boża wysłuchała mnie. Czuję się dużo lepiej, mój stan się bardzo poprawił bez operacji. Dwie kolejne Nowenny Pompejańskie znów związane były z moim synkiem. Prosiłam o dar uzdrowienia go z autyzmu dziecięcego. Był to dla nas wielki cios, bo to kolejna nieuleczalna choroba, która dotknęła moje dziecko. Był we mnie wielki żal i rozgoryczenie, dlaczego musi zmagać się z kolejną ciężką chorobą. Mimo poczucia rozgoryczenia, poczułam potrzebę modlitwy.
W krótkim odstępie czasu odmówiłam dwie Nowenny Pompejańskie. Już na początku pierwszej z nich u synka zauważyliśmy szybko postępującą poprawę w mowie, komunikacji, otwieraniu się na świat. Kolejne tygodnie, a nawet dni przyniosły szybkie postępy. Dziś, około 8 miesięcy od rozpoczęcia pierwszej Nowenny Pompejańskiej syn jest zupełnie innym dzieckiem. Dużo mówi, jest ciekawy świata, ludzi. Zauważają to nawet terapeuci. Przed nami jeszcze wiele pracy, ale jego rozwój niesamowicie przyspieszył. Wierzę, że to za sprawą wstawiennictwa ukochanej Matki Bożej.
W trakcie odmawiania Nowenn Pompejańskich nachodziło mnie zniechęcenie, rozczarowanie, myśli o ich porzuceniu, o braku skuteczności, a nawet jeszcze gorsze. Prosiłam wtedy Matkę Bożą o pomoc w wytrwaniu i wiem, że tylko dzięki niej udało mi się odmówić je wszystkie do końca. Po drodze zdarzało się wiele większych i mniejszych cudów, które pomagały mi wytrwać.
Wierzę, że opieka Matki Bożej nad moim synem i nade mną nie zakończyła się z chwilą ukończenia Nowenny, ale będzie trwać już zawsze. Ufam, że będzie wciąż za nas się modlić i pomagać nam. Będzie dbać o nasze zdrowie, jak najtroskliwsza matka opiekująca się swoimi dziećmi. Wierzę, że stan mojego synka nieustająco będzie się poprawiał i wyrośnie on na samodzielnego, mądrego i szczęśliwego człowieka, a autyzm będzie dla nas kiedyś tylko mglistym, niemiłym wspomnieniem. Dziękuję Ci Matko Boża. Królowo Różańca Świętego módl się za nami. Amen.
Są lekarze którzy potrafią wyleczyć autyzm, bo często on występuje jako skutek uboczny szcz*****ek. Pani mamo proszę dziecko odtruć a wtedy synek przestanie chorować na tą straszną chorobę, i znaleść lekarza naturopate który wie o co chodzi. Polecam pana O. Dorosz.
Dla Boga nie ma rzeczy niemozliwych.
PRZEPRACOWAŁEM 40 LAT W SZPITALU , POZNAŁEM WIELU MĄDRYCH BARDZO WIERZĄCYCH LUDZI DUCHOWNYCH I ŚWIECKICH , NIESTETY MIMO MODLITW PRÓŚB NIE UDAŁO SIĘ POKONAĆ CHORÓB NIEULECZALNYCH.WIARA POMAGA W LECZENIU FARMAKOLOGICZNYM,ALE ,LUDZIE , KTÓRZY CHCĄ SENSACJI PISZĄ GŁUPOTY .JA PROSZĘ OD DAWNA ODDAJĄC SIĘ BOGU I MARYI JAK BYŁEM TAK JESTEM CIĘŻKO CHORY, PODOBNIE ŻONA I DZIECKO.
MOELI I WIARA POMAGA NAM TYLKO ZNOSIĆ BÓL I CIERPIENIE!!
MÓDLMY SIĘ ZA INNYCH I SIEBIE.AMEN
Proszę przestać pisać takie głupoty jak uzdrowienie z autyzmu. To zaburzenie neurorozwojowe nie choroba. Pani syn zapewne był źle zdiagnozowany
Dla Boga nie ma nic niemożliwego, czy ktoś to nazwie zaburzeniami czy chorobą nie ma tu znaczenia. Zawsze można powiedzieć, że ktoś był źle zdiagnozowany.
A rodzice widzą zmiany u dziecka po modlitwie.
A to oni go znali najlepiej.
A tego typu komentarze świadczą o braku wiary niczemu więcej.
Wiara nie upoważnia nas do bycia ignorantami wobec nauki i współczesnej medycyny. Prawda jest taka, że nie ma na świecie osoby, która by została wyleczona z autyzmu za pomocą modlitwy.
Podobnie jest w przypadku śmiertelności na takie nowotwory jak glejak. Za przykład może posłużyć ks. Kaczkowski, któremu modlitwa zdała się na nic.
Po prostu nie wierzysz, że Bóg, stwórca wszechświata, może wszystko.
Hmm… glupia ta teoria, ze nie wierzysz, ze Bog moze wszystko wiec nie dostajesz tego o co prosisz. Czyli ze jednak ten Wszechmocny nie jest taki wszechmocny? I ze brak mojej wiary, takiego malego ludzika, ma Go ograniczyc? Bzdura. Kolejne glupie wytlumaczenie dla tych ktorzy sie modlili a nie dostali. Moze nie dostali bo taka byla wola Boga a nie moj brak wiary?? Oprocz tych wszystkich fragmentow w Pismie typu: tylko wierzcie, ze otrzymacie, sa rowniez historie takie jak Ojciec Jana Chrzciciela, ktory modlil sie o dzieciaka i zwatpil ze mu Z go Bog da. A mimo to Bog dal.… Czytaj więcej »