W ubiegłym roku zachorował mój syn. Zaczęło się od nerwicy. Później samookaleczenie i zażycie leków. Szpital i wstępne diagnozy sugerujące niewyleczalna chorobę psychiatryczną. Strach. Panika. I myśl o nowennie pompejanskiej. Tylko nie choroba. Dziś mija tydzień i usłyszałam od lekarza że to zaburzenia. Ale na szczęście nie choroba. Ulga. Oczywiście modlę się dalej. Maryjo z Pompei módl się za nami. Dziękuję Matko.
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
0 komentarzy
najnowszy