28.08.2019 r. zdiagnozowano U mojego taty guz głowy trzustki nieresekcyjny , tata lat 58, do stycznia tata trzymał się jakby był zdrowy, w styczniu też doszło do pierwszej operacji wycięcia woreczka żółciowego, następnie protezowania dróg żółciowych, kolejnej operacji pobrana wycinka z guza, w kwietniu 2020 stan zdrowia taty pogorszył się postanowiłam zacząć odmawiać nowennę pompejańską z intencją uzdrowienia z choroby, gdyż jest modlitwą nie do odparcia, od 28.04.20 r. odmawiałam nowennę, powiedziałam 3 bez przerwy, ostatni dzień trzeciej nowenny wypadał na 4.10.20 r. Bałam się tego dnia, odmówiłam ją i miałam zacząć kolejna. 5.10.20 r. o 7:07 zmarł mój tata. Ciężko jest mi napisać jaką łaskę otrzymałam, być może łaskę śmierci i wyzwolenia z męki mojego taty, którą przyniosła mu choroba, przed śmiercią ważył poniżej 40 kg.
Wiem z czym się zmagasz. Kilka tygodni temu również straciłam tatę. Śmierć boli mniej gdy się wierzy, lecz wciąż boli bardzo, a tęsknota i pustka zdają się nie mieć końca… Sens w tej decyzji Pana Boga jest, ale my go nie widzimy. Pozostaje nam przyjąć to i starać się żyć dobrze dalej, z wiarą, ale ból będzie długo przy nas. Polecam słowo Boże. Jako jedyne nie jest tylko słowem, ale mocą i działaniem przez nie Boga. Czytaj wiec, a słowa niech w nas działają : „Pan zlitował się nad nią i rzekł do niej: «Nie płacz». ” Łk 7,13. Pomodle się za… Czytaj więcej »
Droga Sylwio! Bardzo ci współczuję, są jednak nowenny pompejańskie nie wysluchane „po naszemu” było tak i w mojej modlitwie,ale cóż zrobić widocznie tak miało być. Pomimo tego wytrwamy i dalej trwamy przy Bogu.