Nowennę odmówiłam już kilka razy. Zaczęłam odmawiać, kiedy pojawił się kryzys w małżeństwie. W trakcie części blagalnej okazało się, że mąż ma kochankę. Nowennę przerwałam. Zaczęłam odmawiać w innych intencjach, o siłę dla mnie, za duszę czyścowe… dostałam ogromną ilość łask i życzliwych ludzi otaczających mnie. Maryja prowadziła mnie za rękę, mimo, że sytuacja z mężem z dnia na dzień stawała się coraz gorsza. Brak zainteresowania naszym dzieckiem z jego strony, sprawa rozwodowa w toku… mimo wszystko, nie przeżywałam tego az tak bardzo, byłam spokojna czasem pojawiały się gorsze dni. Po jakimś czasie odmówiłam nowennę w intencji nawrócenia męża, była to bardzo ciężka nowenna, czasami złość na męża była tak ogromna, że zastanawiałam się po co ja się w ogóle za niego modlę, ale nowennę skończyłam. Trudno powiedzieć czy została wysłuchana. Dzisiaj kończę cześć dziękczynna w intencji uratowania mojego małżeństwa. Mimo zdrady, wszystkich przykrości, które po tym wszystkim zdazyly się pomiędzy mną a mężem chciałam ratować małżeństwo. I byłam gotowa na taką intencję. Nowenna była trudna, czasami miałam wrażenie, że będę wysłuchałana czasami wręcz przeciwnie. Ostatnie dni nowenny to nieustanna walka z sama sobą. Jak narazie nie zdążył się cud, mąż nie wrócił, nie stanął w drzwiach z chęcią odnowy małżeństwa. Ja mam w sobie ogromny spokój. Przyjmę wszystko co przygotował dla mnie Bóg. Czasami zastanawiam się czy ten spokój i pogodzenie się z sytuacją rozwodu i rozpadu małżeństwa to właśnie wymodlona przeze mnie łaska. A ja i mąż musimy iść przez życie oddzielnie…