Ponad półtorej roku temu przeżyłam bardzo trudny poród, podczas którego zaczęłam się wykrwawiać i wpadłam we wstrząs. Podczas porodu towarzyszył mi mój mąż, który był światkiem tego wszystkiego co działo się na sali porodowej.

Po porodzie mąż bał się współżyć w obawie, że jak zajdę w drugą ciążę lekarze kolejnym razem mogą nie mieć tyle szczęścia aby mnie odratować. Ponadto od dawna borykam się z problemem nieregularnych miesiączek i prowadzenie metod obserwacji cyklu było wręcz nie możliwe. Po porodzie mój mąż zgadzał się na współżycie tylko z zabezpieczeniem. Czułam się fatalnie, żyjąc w grzechu… A z drugiej strony czułam, że jako żona nie mogę całkowicie zrezygnować z bliskości z mężem. Nawet nie mieliśmy czego się zaczepić, by zacząć się obserwować, bo przez 13 miesięcy od porodu miesiączka nie pojawiła się w ogóle. Zaczęłam modlić się Nowenną Pompejańską o świętość dla naszego małżeństwa. Już trzeciego dnia odmawiania nowenny nadszedł przełom. Mąż sam bez mojego nalegania postanowił, że nie będziemy się zabezpieczać… Ponadto uregulowały mi się miesiączki i możemy stosować naturalne metody planowania rodziny… Jestem ogromnie wdzięczna Matce Bożej za to że wysłuchała moich modlitw.