Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Wpisy na temat:

kryzys

Matka Boża Pompejańska

Maryja pomaga we wszystkim. Także w cierpieniu.


"W dniu zakończenia części błagalnej poczułem wyraźną zmianę, wydarzył się pewien przełom i radykalnie zmieniła się moja sytuacja." - przeczytaj świadectwo (kliknij w obrazek)!

Staszek: Otrzymane łaski

Za mną już nowenna pompejańska (druga w życiu, skończona w niedzielę), poprzednią odmówiłem (z wielkim trudem) 4 lata temu, kiedy odeszła żona, po kilku miesiącach wróciła, ja się cieszyłem, ale nie potrafiłem podziękować…

Damd: Wiele łask

Chciałam podzielić się świadectwem mojego nawrócenia. Przechodzę ogromny kryzys małżeński, zawalił się cały mój świat. W ciągu tych niewyobrażalnie ciężkich miesięcy Jezus i Maryja dali mi wielokrotnie doświadczyć swojej obecności, otrzymałam wiele łask, cierpliwości, pokory, spokoju.

Autorka: Kryzys małżeński w rodzinie

To nie będzie spektakularne świadectwo. Modliłam się nowenną za kryzys w małżeństwie bliskich mi osób. Są to osoby wierzące, ale wydaje mi się, że dość powierzchownie. Kłótnie między nimi trwają od lat. Wobec ostatniej kłótni i nadchodzącego widma rozwodu, postanowiłam rozpocząć nowennę własnie w ich intencji. Nikomu nic nie mówiłam, jedyną powiernicą była Maryja. Małżeństwo trwa nadal, mimo iż wciąż się kłócą i brak jest między nimi dialogu, jednak nadal są razem. Modliłam się głownie z myślą o ich dzieciach. To była dla mnie ciężka modlitwa. Modliłam się głownie w czasie jazdy samochodem, często tracąc wątek rozmyślań i "odklepując" zdrowaśki. Po prostu w pewnym momencie zabrakło mi motywacji. Jednakże dotrwałam do końca. Dziękuję Najświętszej Panience, że wciąż są razem. Bardzo boli mnie to, że nawet ich rodzice, wierzące osoby, namawiają do rozstania i zakończenia "męczenia się" w związku tłumacząc to, przewrotnie, świętym spokojem. Tymczasem ja staram się nie ustawać w modlitwie. Chwała Panu!

Łukasz: Kryzys w małżeństwie

Różaniec znam od dziecka. Towarzyszył mi od dawna. Najpierw czarne koraliki jako pamiątka po I komunii, potem ukrywane w kieszeni rożańce noszone i odmawiane po drodze do szkoły (technikum). Potem było różnie. Z biegiem lat studia, poszukiwanie pracy, miejsca swojego w świecie aż w końcu żona. Trafiłem na żonę z domu katolickiego, praktykującego ale przewrotnie z biegiem lat od kościoła się oddaliłem. Z Bogiem kontakt miałem zawsze ale różaniec już zniknął aż zniknęła też msza niedzielna. Po kilku latach mieszkanie, kredyt, dzieci aż w końcu kryzys... Już wcześniej nie było między nami idealnie. Zazdrość, podejrzenia, niedoskonała komunikacja. W końcu zauażyłem, że po urodzeniu ostatniego syna żona się zaczęła oddalać. Trudne rozmowy (te przez telefon idealne bo na odległość). Upadające pożycie małżeńskie. Wszystko niby nadal trwa ale pewnego dnia starszy syn powiedział o "żonie i panu"... Od tego momentu kwestia braku zaufania do żony już nie była przypuszczeniem tylko faktem ale brakowało dowodu zdrady czy romansu. Były jedynie poszlaki i zachowania żony, które niepokoiły. Utrata przez nią pracy tylko ten stan pogłebiła.

Tomek: Walka o uratowanie małżeństwa

Witajcie, chciałem się podzielić z Wami swoją historią. Nie jest to jeszcze świadectwo NP, dziś dopiero 10 dzień części błagalnej, ale świadectwo na pewno zamieszczę po zakończeniu NP. Nie będę się rozpisywał, postaram się krótko. Po ślubie jesteśmy ponad 6 lat dzieci nie mamy (żona nie może), nigdy nie było sielanki, już nawet w okresie narzeczeństwa bywało różnie, ale zawsze jakoś to było, ślub, wspólne życie, raz lepiej raz gorzej ale razem. Było wiele sytuacji, w których podejrzewałem żonę o zdradę, ale nigdy się do niczego nie przyznała, ja też nie miałem mocnych dowodów. Zawsze to na mnie ciążyło. Przez to zacząłem się zamykać w sobie. Z drugiej strony żona przez te lata ciągnęła mnie za ręcę żeby iść do przodu, przez życie, żeby wyjść z życiowego doła, żeby się rozwijać, budować wspólne relacje.